Nowy blog
Facebookowe stronki na których mnie znajdziecie:
Tik tak Tik tak rozum Pokręt trafił szlag
Wesołych Igrzysk Głodowych ;3
Pozdrawiamy z Hogwartu :3
Niezwykła historia Jennifer
poniedziałek, 29 września 2014
Wielkie ogłoszenie i pożegnanie :(
Straaasznie Was przepraszam, ale usuwam bloga...
Jest to spowodowane głównie z powodu kompletnego braku weny... Nic więcej nie zdołam stworzyć w tej historii....
Założę inny blog, ogólny, o życiu, o książkach i modzie :)
Ten blog zostanie usunięty 01.10 (środa)
Strasznie Was przepraszam...
Znajdziecie mnie również na Facebooku na kilku stronkach o tematyce IŚ i HP :3
Wszystkie linki będą w oddzielnym poście...
Strasznie przepraszam i wiem, że zawiodłam zarówno Was jak i mnie... Wybaczycie mi?
I pamiętajcie, Kocham Was! <3
Dziękuję, ze byliście ze mną cały ten czas, doradzaliście mi, wspieraliście, pomagaliście... Jeszcze raz: Dziękuję i Kocham Was!!
Nie dajcie się zabić i niech los zawsze Wam sprzyja! <3
(Płakałam jak dziecko pisząc te pożegnanie...) :'(
poniedziałek, 22 września 2014
Wyjaśnienie i prośba
Strasznie Was przepraszam, że nie ma nowego rozdziału :( Ale pewnie zrozumiecie: szkoła, nauka i inne bzdety... Do tego wena troszeczkę mnie opuściła :( Ale nie opuszczę bloga! Nowy rozdział ukarze się najpóźniej w niedzielę :) Do tego czasu trzymajcie się ciepło i mam nadzieję, że wybaczycie mi zaległości w pisaniu :)
Życzcie mi weny, przyda się!
W komentarzu możecie napisać co mogłabym poprawić. Chodzi tu o mój styl pisania, treści itd. Konstruktywna krytyka mile widziana ;) Bardzo mi na tym zależy, to dla Was chwilka a dla mnie dużo znaczy. Możecie też dawać pomysły na dalszy ciąg, chętnie wykorzystam ciekawe pomysły! :)
Jeśli macie do mnie jakieś pytania również zadawajcie je w komentarzach! Chętnie odpowiem w wolnej chwili :D
Pełna nadziei:
Katniss Mellatrk xD <3
Życzcie mi weny, przyda się!
W komentarzu możecie napisać co mogłabym poprawić. Chodzi tu o mój styl pisania, treści itd. Konstruktywna krytyka mile widziana ;) Bardzo mi na tym zależy, to dla Was chwilka a dla mnie dużo znaczy. Możecie też dawać pomysły na dalszy ciąg, chętnie wykorzystam ciekawe pomysły! :)
Jeśli macie do mnie jakieś pytania również zadawajcie je w komentarzach! Chętnie odpowiem w wolnej chwili :D
Pełna nadziei:
Katniss Mellatrk xD <3
niedziela, 14 września 2014
Rozdział 15
*Jennifer*
Obudziłam się.
Dlaczego?
Powinnam już nigdy się nie obudzić.
Chciałam już nigdy się nie obudzić.
Nie mam już po co żyć.
Nie mam dla kogo żyć ...
Otworzyłam oczy. Leżałam na czystym szpitalnym łóżku. Wszystko dookoła mnie było sterylnie czyste a w powietrzu unosił się nieprzyjemny zapach szpitala. Rozejrzałam się po niewielkim pokoju w którym leżałam. Na przeciwko mojego łóżka były drzwi a obok łóżka mała szafeczka, kroplówka do której byłam podłączona oraz monitor sprawdzający moje tętno, oddech i Bóg wie co jeszcze. Wszystko było koloru białego. Byłam tu kompletnie sama.
Nagle do sali wszedł- jak poznałam po stroju- lekarz. Był na oko w średnim wieku, niewysoki i chudy. Na nosie miał okulary a w jego włosach widać było już siwe pasma. Sprawiał wrażenie bardzo miłego.
- Widzę, że się Pani obudziła- powiedział z uśmiechem
- Co z dzieckiem?- zapytałam słabo, martwiąc się. Błagam niech żyje!
- Spokojnie, żyje. W sumie to mam dla Pani wiadomość- oznajmił doktor
- Słucham- powiedziałam z ulgą w głosie
- Spodziewa się Pani bliźniaków. W sumie mogą być to też bliźniaczki. Płeć nie jest jeszcze znana. Jest za wcześnie.- oznajmił z uprzejmym uśmiechem.
Momentalnie mnie zatkało. Teraz dwójka nic winnych dzieci będzie żyć bez ojca.
Patrzyłam w sufit a w kącikach moich oczu zbierały się łzy.
- Ktoś chciał się z Panią spotkać. Zaraz go zawołam- oznajmił lekarz i nie dając mi nic powiedzieć wyszedł z sali.
Po dwóch minutach drzwi znów się uchyliły. Błagam niech to nie będzie... Josh... To był on.
- Ty masz jeszcze czelność tu przychodzić!?- wrzasnęłam gwałtownie siadając na łóżku.
- Jenn, kotku, o co ci chodzi? Dlaczego to zrobiłaś?- zapytał ze łzami w oczach, ale ze spokojem w głosie.
- Dlaczego?! Ty sobie ze mnie kpisz?!- wrzasnęłam a łzy spływały mi strumieniem po policzkach
- Co zrobiłem?- zapytał cicho
- Jak możesz mnie tak okłamywać? Zdradziłeś mnie! Ja ci ufałam! Kochałam!- powiedziałam cicho spuszczając głowę
- Co? Jenn, ja nigdy cię nie zdradziłem... Nigdy...- Powiedział ze łzami w oczach. Podszedł do mnie i wziął mnie za ręce które od razu zabrałam z jego uścisku.
- Widziałam, wtedy, w parku! Byłeś tam z jakąś dziewczyną i dzieckiem!- krzyknęłam
- Jenn, to była Natalie... Moja kuzynka...- dodał załamany
Byłam kompletnie zbita z tropu.
- Jezu, Josh tak cię przepraszam!- wybuchłam płaczem i schowałam twarz w dłoniach. On usiadł na brzegu łóżka i wziął moje ręce z twarzy.
- Mogło nam się coś stać. Przez moją głupotę mogliśmy ich stracić.- powiedziałam załamana. Josh trochę się zmieszał.
- Jenn, dlaczego 'ich'?- zapytał
- No ten, tego... Nooo lekarz powiedział że to będą bliźniaki. Lub bliźniaczki.- Oznajmiłam cicho bojąc się odrzucenia.
Niespodziewanie Josh mnie przytulił. Był szczęśliwy.
- Przepraszam, Jenn- powiedział
- Ty nie masz za co mnie przepraszać. To ja cię podejrzewałam...- załkałam mu w ramię
- To przeze mnie to zrobiłaś. Mogłem powiedzieć gdzie idę. Ale chciałem ci przedstawić Natalie później...- odparł załamany
- Kocham Cię, Josh- powiedziałam patrząc mu w oczy
- Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo się martwiłem. Najważniejsze, że nic wam nie jest. Też Cię kocham- odpowiedział lekko się uśmiechając po czym mnie pocałował.
Dziękuję Bogu za to, że nie dał nam umrzeć. Mamy szczęście. Mam szczęście, że mam Josha. Więc bajka trwa nadal...
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraaaaszaaaam, że tak długo na niego czekaliście! Ale wiecie, szkoła, nauka i reszta tych bzdur... Ale mam nadzieję, że się spodoba rozdzialik ;)
Ps. O EM DŻI MAM JUŻ 3K WYŚWIETLEŃ!! AAAAA!!!!!! ŁAPCIE MNIE BO ZEMDLEJĘ!!! DZIĘKUJĘ WAM BAAAARDZOOOO!!! <3 <3 <3 :D
Zapraszam do komentowania! <3
Obudziłam się.
Dlaczego?
Powinnam już nigdy się nie obudzić.
Chciałam już nigdy się nie obudzić.
Nie mam już po co żyć.
Nie mam dla kogo żyć ...
Otworzyłam oczy. Leżałam na czystym szpitalnym łóżku. Wszystko dookoła mnie było sterylnie czyste a w powietrzu unosił się nieprzyjemny zapach szpitala. Rozejrzałam się po niewielkim pokoju w którym leżałam. Na przeciwko mojego łóżka były drzwi a obok łóżka mała szafeczka, kroplówka do której byłam podłączona oraz monitor sprawdzający moje tętno, oddech i Bóg wie co jeszcze. Wszystko było koloru białego. Byłam tu kompletnie sama.
Nagle do sali wszedł- jak poznałam po stroju- lekarz. Był na oko w średnim wieku, niewysoki i chudy. Na nosie miał okulary a w jego włosach widać było już siwe pasma. Sprawiał wrażenie bardzo miłego.
- Widzę, że się Pani obudziła- powiedział z uśmiechem
- Co z dzieckiem?- zapytałam słabo, martwiąc się. Błagam niech żyje!
- Spokojnie, żyje. W sumie to mam dla Pani wiadomość- oznajmił doktor
- Słucham- powiedziałam z ulgą w głosie
- Spodziewa się Pani bliźniaków. W sumie mogą być to też bliźniaczki. Płeć nie jest jeszcze znana. Jest za wcześnie.- oznajmił z uprzejmym uśmiechem.
Momentalnie mnie zatkało. Teraz dwójka nic winnych dzieci będzie żyć bez ojca.
Patrzyłam w sufit a w kącikach moich oczu zbierały się łzy.
- Ktoś chciał się z Panią spotkać. Zaraz go zawołam- oznajmił lekarz i nie dając mi nic powiedzieć wyszedł z sali.
Po dwóch minutach drzwi znów się uchyliły. Błagam niech to nie będzie... Josh... To był on.
- Ty masz jeszcze czelność tu przychodzić!?- wrzasnęłam gwałtownie siadając na łóżku.
- Jenn, kotku, o co ci chodzi? Dlaczego to zrobiłaś?- zapytał ze łzami w oczach, ale ze spokojem w głosie.
- Dlaczego?! Ty sobie ze mnie kpisz?!- wrzasnęłam a łzy spływały mi strumieniem po policzkach
- Co zrobiłem?- zapytał cicho
- Jak możesz mnie tak okłamywać? Zdradziłeś mnie! Ja ci ufałam! Kochałam!- powiedziałam cicho spuszczając głowę
- Co? Jenn, ja nigdy cię nie zdradziłem... Nigdy...- Powiedział ze łzami w oczach. Podszedł do mnie i wziął mnie za ręce które od razu zabrałam z jego uścisku.
- Widziałam, wtedy, w parku! Byłeś tam z jakąś dziewczyną i dzieckiem!- krzyknęłam
- Jenn, to była Natalie... Moja kuzynka...- dodał załamany
Byłam kompletnie zbita z tropu.
- Jezu, Josh tak cię przepraszam!- wybuchłam płaczem i schowałam twarz w dłoniach. On usiadł na brzegu łóżka i wziął moje ręce z twarzy.
- Mogło nam się coś stać. Przez moją głupotę mogliśmy ich stracić.- powiedziałam załamana. Josh trochę się zmieszał.
- Jenn, dlaczego 'ich'?- zapytał
- No ten, tego... Nooo lekarz powiedział że to będą bliźniaki. Lub bliźniaczki.- Oznajmiłam cicho bojąc się odrzucenia.
Niespodziewanie Josh mnie przytulił. Był szczęśliwy.
- Przepraszam, Jenn- powiedział
- Ty nie masz za co mnie przepraszać. To ja cię podejrzewałam...- załkałam mu w ramię
- To przeze mnie to zrobiłaś. Mogłem powiedzieć gdzie idę. Ale chciałem ci przedstawić Natalie później...- odparł załamany
- Kocham Cię, Josh- powiedziałam patrząc mu w oczy
- Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo się martwiłem. Najważniejsze, że nic wam nie jest. Też Cię kocham- odpowiedział lekko się uśmiechając po czym mnie pocałował.
Dziękuję Bogu za to, że nie dał nam umrzeć. Mamy szczęście. Mam szczęście, że mam Josha. Więc bajka trwa nadal...
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraaaaszaaaam, że tak długo na niego czekaliście! Ale wiecie, szkoła, nauka i reszta tych bzdur... Ale mam nadzieję, że się spodoba rozdzialik ;)
Ps. O EM DŻI MAM JUŻ 3K WYŚWIETLEŃ!! AAAAA!!!!!! ŁAPCIE MNIE BO ZEMDLEJĘ!!! DZIĘKUJĘ WAM BAAAARDZOOOO!!! <3 <3 <3 :D
Zapraszam do komentowania! <3
piątek, 5 września 2014
Rozdział 14
Rozdział dedykuję zwyciężczyniom konkursu- Harmionie Weasley oraz Anicie Nitce! :) <3
*Jennifer*
Wracając z wywiadu postanowiliśmy wpaść do jakiejś restauracji na obiad aby już nie gotować w domu. Na szczęście zdołaliśmy umknąć paparazzim i dojechaliśmy w spokoju do knajpki.
Na koniec posiłku do Josha zadzwonił telefon. Z rozmowy słyszałam tylko krótkie, nerwowe wypowiedzi Josha w stylu: "Acha, Okay, Gdzie?, Dobra, Pa!".
Po skończonej rozmowie Josh zwrócił się do mnie:
- Kochanie, muszę coś załatwić. Odwiozę cię do domu i pojadę, wrócę najpóźniej za godzinkę. Okay?
- Okay- westchnęłam w odpowiedzi.
Odwiózł mnie do domu a sam gdzieś pojechał. Postanowiłam nie siedzieć w domu i przejść się na spacer. Wiem, było to ryzykowne ze względu na paparazzich ale żadnego nie spotkałam całą drogę.
Błąkałam się uliczkami LA aż dotarłam do małego, ale pięknego parku. Chodziłam wąskimi ścieżkami pośród kolorowych kwiatów, równo przyciętych jakby pod linijkę żywopłotów i zielonych drzew. Piękne miejsce- pomyślałam wdychając słodką woń kwiatów.
Dotarłam do niewielkiej fontanny koło której stała dwójka ludzi- chłopak i dziewczyna którzy właśnie przytulali się na powitanie. Koło dziewczyny stał wózek dziecięcy z którego chłopak wyjął około półroczne maleństwo i wziął je na ręce. Chłopak stał tyłem, więc nie widziałam jego twarzy a dziewczyna była z tej odległości bardzo piękna, w sumie kogoś mi przypominała. Rozmawiali ze sobą śmiejąc się i bawiąc z dzieckiem. W sumie wyglądali jak kochająca się para z dzieckiem. Może i u mnie z Joshem tak będzie- pomyślałam.
Nagle chłopak odwrócił się w moją stronę więc mogłam przyjrzeć się jego twarzy. Ku mojemu przerażeniu był to MÓJ Josh...
Stałam w cieniu wiec mnie nie mógł widzieć, ale i tak jak najszybciej ukryłam się za pobliskim drzewem. Co on tu robi? Kim ona jest? Przecież widać... Są razem a Josh cały czas kłamał... Te zaręczyny były pewnie tylko szopką dla mediów. Ale ja jestem z nim w ciąży! Dlaczego mi to zrobi!? Wydawał się być szczęśliwy i czuły... Właśnie, wydawał... Najpierw Nicholas, teraz on. Dlaczego mnie to spotyka?! Ale ja go kochałam...
Nawet nie zorientowałam się kiedy z moich oczu zaczął płynąć potok łez. Kochałam tego dupka! Nadal kocham...
Jak najprędzej wróciłam do domu. Miałam dość życia. On był moim życiem a teraz czar prysł niczym bańka mydlana. Wiedziałam, że jest za pięknie, zbyt kolorowo, ale byłam zbyt ślepa żeby to zobaczyć.
Pobiegłam na górę do łazienki i z ograniczoną widocznością przez łzy wygrzebałam tabletki nasenne z szafki. Usiadłam na zimnych kafelkach i oparłam się plecami o brzeg wanny. Wysypałam garść tabletek na otwartą dłoń którą potem zacisnęłam w pięść a puste pudełko rzuciłam w kąt.
Zamknęłam oczy, oparłam się głową o róg wanny i uniosłam twarz do góry. Wolną ręką odgarnęłam włosy z twarzy i przeczesałam je palcami zanosząc się szlochem. Otworzyłam oczy. To koniec. Koniec. Nie mam po co żyć, nie mam żyć dla kogo. Dziecko bez ojca też nie byłoby szczęśliwe. Nadszedł koniec...
Otworzyłam zaciśniętą dłoń w której były tabletki. Szybkim ruchem wrzuciłam je do buzi i połknęłam na raz.
Minęło pół minuty i zaczęło mi się robić słabo. Byłam bardziej senna. Zaraz będzie koniec, koniec cierpienia, koniec wszystkiego...
Nagle drzwi od łazienki gwałtownie się otworzyły. Zamglonym wzrokiem rozpoznałam Josha. Uklęknął przy mnie i złapał mnie za rękę której nie miałam siły wyrwać z jego objęć. Płakał, ale czemu? Nie kochał mnie, zdradzał, okłamywał a ja mu ufałam. Powierzyłam mu całą swoją miłość a on mnie wykorzystał.
Czułam ulgę, czułam, że zasypiam. Słyszałam jakby w oddali nawoływania "Dlaczego?..." Na reszcie sił i świadomości wyszeptałam tylko:
- Zawsze. Pamiętaj.
Potem była już tylko ciemność.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Poryczałam się przy pisaniu tego rozdziału... Możecie mnie być i wyzywać od najgorszych. Wiem, jestem zła xD :( Zapraszam do wyrażania opinii w komentarzach!
*Jennifer*
Wracając z wywiadu postanowiliśmy wpaść do jakiejś restauracji na obiad aby już nie gotować w domu. Na szczęście zdołaliśmy umknąć paparazzim i dojechaliśmy w spokoju do knajpki.
Na koniec posiłku do Josha zadzwonił telefon. Z rozmowy słyszałam tylko krótkie, nerwowe wypowiedzi Josha w stylu: "Acha, Okay, Gdzie?, Dobra, Pa!".
Po skończonej rozmowie Josh zwrócił się do mnie:
- Kochanie, muszę coś załatwić. Odwiozę cię do domu i pojadę, wrócę najpóźniej za godzinkę. Okay?
- Okay- westchnęłam w odpowiedzi.
Odwiózł mnie do domu a sam gdzieś pojechał. Postanowiłam nie siedzieć w domu i przejść się na spacer. Wiem, było to ryzykowne ze względu na paparazzich ale żadnego nie spotkałam całą drogę.
Błąkałam się uliczkami LA aż dotarłam do małego, ale pięknego parku. Chodziłam wąskimi ścieżkami pośród kolorowych kwiatów, równo przyciętych jakby pod linijkę żywopłotów i zielonych drzew. Piękne miejsce- pomyślałam wdychając słodką woń kwiatów.
Dotarłam do niewielkiej fontanny koło której stała dwójka ludzi- chłopak i dziewczyna którzy właśnie przytulali się na powitanie. Koło dziewczyny stał wózek dziecięcy z którego chłopak wyjął około półroczne maleństwo i wziął je na ręce. Chłopak stał tyłem, więc nie widziałam jego twarzy a dziewczyna była z tej odległości bardzo piękna, w sumie kogoś mi przypominała. Rozmawiali ze sobą śmiejąc się i bawiąc z dzieckiem. W sumie wyglądali jak kochająca się para z dzieckiem. Może i u mnie z Joshem tak będzie- pomyślałam.
Nagle chłopak odwrócił się w moją stronę więc mogłam przyjrzeć się jego twarzy. Ku mojemu przerażeniu był to MÓJ Josh...
Stałam w cieniu wiec mnie nie mógł widzieć, ale i tak jak najszybciej ukryłam się za pobliskim drzewem. Co on tu robi? Kim ona jest? Przecież widać... Są razem a Josh cały czas kłamał... Te zaręczyny były pewnie tylko szopką dla mediów. Ale ja jestem z nim w ciąży! Dlaczego mi to zrobi!? Wydawał się być szczęśliwy i czuły... Właśnie, wydawał... Najpierw Nicholas, teraz on. Dlaczego mnie to spotyka?! Ale ja go kochałam...
Nawet nie zorientowałam się kiedy z moich oczu zaczął płynąć potok łez. Kochałam tego dupka! Nadal kocham...
Jak najprędzej wróciłam do domu. Miałam dość życia. On był moim życiem a teraz czar prysł niczym bańka mydlana. Wiedziałam, że jest za pięknie, zbyt kolorowo, ale byłam zbyt ślepa żeby to zobaczyć.
Pobiegłam na górę do łazienki i z ograniczoną widocznością przez łzy wygrzebałam tabletki nasenne z szafki. Usiadłam na zimnych kafelkach i oparłam się plecami o brzeg wanny. Wysypałam garść tabletek na otwartą dłoń którą potem zacisnęłam w pięść a puste pudełko rzuciłam w kąt.
Zamknęłam oczy, oparłam się głową o róg wanny i uniosłam twarz do góry. Wolną ręką odgarnęłam włosy z twarzy i przeczesałam je palcami zanosząc się szlochem. Otworzyłam oczy. To koniec. Koniec. Nie mam po co żyć, nie mam żyć dla kogo. Dziecko bez ojca też nie byłoby szczęśliwe. Nadszedł koniec...
Otworzyłam zaciśniętą dłoń w której były tabletki. Szybkim ruchem wrzuciłam je do buzi i połknęłam na raz.
Minęło pół minuty i zaczęło mi się robić słabo. Byłam bardziej senna. Zaraz będzie koniec, koniec cierpienia, koniec wszystkiego...
Nagle drzwi od łazienki gwałtownie się otworzyły. Zamglonym wzrokiem rozpoznałam Josha. Uklęknął przy mnie i złapał mnie za rękę której nie miałam siły wyrwać z jego objęć. Płakał, ale czemu? Nie kochał mnie, zdradzał, okłamywał a ja mu ufałam. Powierzyłam mu całą swoją miłość a on mnie wykorzystał.
Czułam ulgę, czułam, że zasypiam. Słyszałam jakby w oddali nawoływania "Dlaczego?..." Na reszcie sił i świadomości wyszeptałam tylko:
- Zawsze. Pamiętaj.
Potem była już tylko ciemność.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Poryczałam się przy pisaniu tego rozdziału... Możecie mnie być i wyzywać od najgorszych. Wiem, jestem zła xD :( Zapraszam do wyrażania opinii w komentarzach!
poniedziałek, 1 września 2014
Rozdział 13
Rozdział dedykuję zwyciężczyniom konkursu- Harmionie Weasley oraz Anicie Nitce! :) <3
*Jennifer*
Kolejnego dnia po 13:00 stawiliśmy się u biurze i czekaliśmy na wywiad. Reszta też już dotarła więc trochę porozmawialiśmy.
- I jak, stresujesz się?- zapytałam po cicho Josha gdy weszliśmy do sali i usiedliśmy przy długim stole na którym leżały mikrofony i karteczki z naszymi imionami zwróconymi w stronę krzeseł dziennikarzy.
- Troszeczkę- odpowiedział pocierając dłonie
W tej chwili wszedł jakiś facet i przez mikrofon zwrócił się do dziennikarzy:
- Witam wszystkich na wywiadzie z główną obsadą Kosogłosa. Wywiad będzie trwał dwie godziny i będzie transmitowany na żywo w radiu i telewizji. Aby zadać pytanie aktorom należy podnieść dłoń i gdy któryś państwa wskaże wstać, zadać pytanie i powiedzieć do kogo jest ono skierowane. Jasne? Świetnie! Transmisja rozpoczyna się za Trzy... Dwa... Jeden...- powiedział wycofując się po czym na kamerze skierowanej na nas zapaliła się czerwona lampka a z głośnika wydobył się głos:
- Witamy serdecznie na wywiadzie z główną obsadą Kosogłosa! Są pytania do aktorów?
W tym momencie w górę wystrzeliła ponad połowa rąk a ja wskazałam na jedną z dziennikarek siedzących na przodzie. Ona wstała i powiedziała:
- Nazywam się Miranda Owl z radia OLN* i oto moje pytanie skierowane do całej obsady: Czego możemy się spodziewać po kolejnej ekranizacji? Czy możecie zdradzić trochę więcej szczegółów związanych z filmem?
- Możemy tylko powiedzieć, że ekranizacja zawiera wiele szczegółów i jest dobrze dopracowana.- Odparł Liam
- Szczególnie zakończenie, ale o tym nie możemy mówić za dużo- zaśmiała się Jena i puściła oczko do kamery.
Przez większość wywiadu nie padło pytanie gdzie moglibyśmy wyznać naszą nowinę. Prawie na końcu Sam wskazał na dziennikarza, który wstał i powiedział:
- Nazywam się Jared Blue z telewizji NLO**. Moje pytanie jest skierowane do Jennifer oraz Josha: Czy plotki o Waszym związku to prawda?
Po chwili gdy wszystkie oczy były w nas utkwione Josh oznajmił z uśmiechem:
- Tak, to prawda, jesteśmy razem
- W sumie to chcielibyśmy coś ogłosić- dodałam- Spodziewamy się dziecka.
Wszyscy (Oprócz Sama i Jeny którzy o tym wiedzieli) wpatrywali się w nas z niedowierzaniem. Po chwili ciszy rozległy się gromkie brawa. Wszyscy dziennikarze przekrzykiwali się pytaniami w stylu: "Chłopiec czy dziewczynka?", "Który tydzień?", "Co z Waszą karierą?", "Jakie imię?", "Czy to na pewno dziecko Josha?".
Po kilku minutach ochroniarzom udało się uciszyć tłum, wtedy ja dodałam:
- Wy jako nasi fani dowiadujecie się o tym jako jedni z pierwszych osób. My naprawdę cieszymy się z dziecka i mamy nadzieję, że Wy też.
- Jenn ma rację- powiedział Joshuś.- W sumie chciałbym się o coś jej zapytać- Zwrócił się do mnie i uklęknął przede mną.
Zmurowało mnie.
- Kochanie, zostaniesz moją żoną?- Zapytał się z uśmiechem przez mikrofon patrząc mi prosto w oczy
W tym momencie czułam się zdziwiona ale za zarazem przeszczęśliwa. Josh mi się oświadczył! Miałam łzy w oczach. Z uśmiechem odpowiedziałam: Oczywiście!
Następnie Josh wsunął mi na palec piękny pierścionek zaręczynowy. Reszta świata była teraz dla nas jakby obca. Liczyliśmy się tylko my. Josh wstał przytulił mnie i pocałował. Ta chwila chyba trwała wiecznie. Miałam taką nadzieję. Było to jak piękny sen z którego nie chciałam się zbudzić. Słyszeliśmy głośne brawa. Oznajmiono, ze wywiad zakończony a następnie reszta obecnej tu obsady złożyła nam gratulacje.
Dziś był piękny dzień. Oznajmiliśmy światu o ciąży a w dodatku zostanę Panią Hutcherson! Życie jest piękne! Ale czy piękno nie przemija? Czy może trwać wiecznie? Czy nie jest zbyt kolorowo jak na prawdziwe życie? A może to tylko piękny sen z którego zaraz się zbudzę a wszystko okaże się moją wyobraźnią...
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Heloł! Jak tam pierwszy dzień w szkole? U mnie spoko xD Bardzo dziękuję za wszystkie rady! Zapraszam do komentowania! <3
* i **- Nazwiska, nazwy radia i telewizji są zmyślone przeze mnie xD :)
*Jennifer*
Kolejnego dnia po 13:00 stawiliśmy się u biurze i czekaliśmy na wywiad. Reszta też już dotarła więc trochę porozmawialiśmy.
- I jak, stresujesz się?- zapytałam po cicho Josha gdy weszliśmy do sali i usiedliśmy przy długim stole na którym leżały mikrofony i karteczki z naszymi imionami zwróconymi w stronę krzeseł dziennikarzy.
- Troszeczkę- odpowiedział pocierając dłonie
W tej chwili wszedł jakiś facet i przez mikrofon zwrócił się do dziennikarzy:
- Witam wszystkich na wywiadzie z główną obsadą Kosogłosa. Wywiad będzie trwał dwie godziny i będzie transmitowany na żywo w radiu i telewizji. Aby zadać pytanie aktorom należy podnieść dłoń i gdy któryś państwa wskaże wstać, zadać pytanie i powiedzieć do kogo jest ono skierowane. Jasne? Świetnie! Transmisja rozpoczyna się za Trzy... Dwa... Jeden...- powiedział wycofując się po czym na kamerze skierowanej na nas zapaliła się czerwona lampka a z głośnika wydobył się głos:
- Witamy serdecznie na wywiadzie z główną obsadą Kosogłosa! Są pytania do aktorów?
W tym momencie w górę wystrzeliła ponad połowa rąk a ja wskazałam na jedną z dziennikarek siedzących na przodzie. Ona wstała i powiedziała:
- Nazywam się Miranda Owl z radia OLN* i oto moje pytanie skierowane do całej obsady: Czego możemy się spodziewać po kolejnej ekranizacji? Czy możecie zdradzić trochę więcej szczegółów związanych z filmem?
- Możemy tylko powiedzieć, że ekranizacja zawiera wiele szczegółów i jest dobrze dopracowana.- Odparł Liam
- Szczególnie zakończenie, ale o tym nie możemy mówić za dużo- zaśmiała się Jena i puściła oczko do kamery.
Przez większość wywiadu nie padło pytanie gdzie moglibyśmy wyznać naszą nowinę. Prawie na końcu Sam wskazał na dziennikarza, który wstał i powiedział:
- Nazywam się Jared Blue z telewizji NLO**. Moje pytanie jest skierowane do Jennifer oraz Josha: Czy plotki o Waszym związku to prawda?
Po chwili gdy wszystkie oczy były w nas utkwione Josh oznajmił z uśmiechem:
- Tak, to prawda, jesteśmy razem
- W sumie to chcielibyśmy coś ogłosić- dodałam- Spodziewamy się dziecka.
Wszyscy (Oprócz Sama i Jeny którzy o tym wiedzieli) wpatrywali się w nas z niedowierzaniem. Po chwili ciszy rozległy się gromkie brawa. Wszyscy dziennikarze przekrzykiwali się pytaniami w stylu: "Chłopiec czy dziewczynka?", "Który tydzień?", "Co z Waszą karierą?", "Jakie imię?", "Czy to na pewno dziecko Josha?".
Po kilku minutach ochroniarzom udało się uciszyć tłum, wtedy ja dodałam:
- Wy jako nasi fani dowiadujecie się o tym jako jedni z pierwszych osób. My naprawdę cieszymy się z dziecka i mamy nadzieję, że Wy też.
- Jenn ma rację- powiedział Joshuś.- W sumie chciałbym się o coś jej zapytać- Zwrócił się do mnie i uklęknął przede mną.
Zmurowało mnie.
- Kochanie, zostaniesz moją żoną?- Zapytał się z uśmiechem przez mikrofon patrząc mi prosto w oczy
W tym momencie czułam się zdziwiona ale za zarazem przeszczęśliwa. Josh mi się oświadczył! Miałam łzy w oczach. Z uśmiechem odpowiedziałam: Oczywiście!
Następnie Josh wsunął mi na palec piękny pierścionek zaręczynowy. Reszta świata była teraz dla nas jakby obca. Liczyliśmy się tylko my. Josh wstał przytulił mnie i pocałował. Ta chwila chyba trwała wiecznie. Miałam taką nadzieję. Było to jak piękny sen z którego nie chciałam się zbudzić. Słyszeliśmy głośne brawa. Oznajmiono, ze wywiad zakończony a następnie reszta obecnej tu obsady złożyła nam gratulacje.
Dziś był piękny dzień. Oznajmiliśmy światu o ciąży a w dodatku zostanę Panią Hutcherson! Życie jest piękne! Ale czy piękno nie przemija? Czy może trwać wiecznie? Czy nie jest zbyt kolorowo jak na prawdziwe życie? A może to tylko piękny sen z którego zaraz się zbudzę a wszystko okaże się moją wyobraźnią...
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Heloł! Jak tam pierwszy dzień w szkole? U mnie spoko xD Bardzo dziękuję za wszystkie rady! Zapraszam do komentowania! <3
* i **- Nazwiska, nazwy radia i telewizji są zmyślone przeze mnie xD :)
piątek, 22 sierpnia 2014
Rozdział 12
Rozdział dedykuję zwyciężczyniom konkursu- Harmionie Weasley oraz Anicie Nitce! :) <3
*Jennifer*
Znów to samo co wczoraj rano. Wymiotowałam. Ale tym razem chyba Josh się nie obudził. Po zakończeniu tych nieprzyjemności wymyłam zęby i zeszłam na dół zrobić śniadanie.
Gdy wszystko było gotowe chciałam zawołać Josha ale akurat wszedł do kuchni.
- Ty zrobiłaś śniadanie?- zapytał z niedowierzaniem patrząc na stół gdzie było wszystko przygotowane
- Tak- odparłam z dumą
- I to jest jadalne?- powątpiewał za co dostał ścierką po głowie
- Dobra, dobra, nie bij!- zaśmiał się po czym pocałował mnie w usta
- To mi się podoba- powiedziałam po pocałunku z lekkim uśmiechem
Po zjedzonym (P Y S Z N Y M!!!) posiłku powiedziałam:
- Zadzwonię do producenta. Trzeba mu powiedzieć.
Gdy skończyłam krótką rozmowę oznajmiłam:
- Dziś o 13 w jego biurze
- Okej- oparł mój ukochany (xD)
- Ta ja pójdę się ogarnąć a ty tu posprzątaj- powiedziałam ponaglając go ręką
- Ale...- Tu przerwał widząc mój wzrok "Masz jeszcze coś do dodania?"- Dobra...- westchnął
Po około pół godziny oboje byliśmy gotowi.
- Chyba musimy już wychodzić, jest w pół do pierwszej- odparł Joshuś
- Dobra, chodźmy- powiedziałam i wyszliśmy z domu.
Biuro było dość daleko, więc pojechaliśmy samochodem. Przyjechaliśmy w samą porę i wjechaliśmy winda w górę biurowca.
- To co chcecie mi powiedzieć?- spytał producent gdy ledwo przekroczyliśmy próg jego biura nie podnosząc wzroku z nad dokumentów.- Tylko mi tu z jakąś ciążą nie wyskoczcie- dodał nadaj patrząc w papiery i poprawiając okulary na nosie
Razem z Joshem spojrzeliśmy się na siebie znacząco i próbowaliśmy nie wybuchnąć śmiechem.
- No właśnie...- powiedział Josh drapiąc się po karku
- Pan jest jakąś wróżką czy coś?- zaśmiałam się
- Serio?- zapytał producent, a ja lekko przytaknęłam
- Boszeee... Dzieciaki...- westchnął łapiąc się za głowę- Dobra, jutro jest wywiad. Tam powiecie.
- O której i gdzie?- Zapytał Josh
- 14:00 w tym budynku, sala numer 32. Będzie główna obsada, czyli wy, Sam, Jena, Liam, Woody, Elizabeth, Willow, Donald i Julianne. Więc macie tego nie spieprzyć- odpowiedział producent znów z nosem w dokumentach
- Dobrze, do widzenia- powiedziałam i wyszliśmy z biura.
Około 15:00 znów byliśmy w domu. Josh zrobił obiad a ja w tym czasie leniuchowałam przed telewizorem. Wieczorem, po skończonym posiłku odpisywaliśmy wspólnie na listy od fanów (Było tego całkiem sporo). Przy niektórych tarzaliśmy się po podłodze ze śmiechu a przy innych płakaliśmy ze wzruszenia. Mamy wspaniałych fanów...
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Ogłoszenia Parafialneee: Po pierwsze: strasznie mi się ten rozdział nie podoba xD Po drugie: kolejny będzie 1 Września ponieważ wyjeżdżam :( Po trzecie: Zapraszam do komentowania!
*Jennifer*
Znów to samo co wczoraj rano. Wymiotowałam. Ale tym razem chyba Josh się nie obudził. Po zakończeniu tych nieprzyjemności wymyłam zęby i zeszłam na dół zrobić śniadanie.
Gdy wszystko było gotowe chciałam zawołać Josha ale akurat wszedł do kuchni.
- Ty zrobiłaś śniadanie?- zapytał z niedowierzaniem patrząc na stół gdzie było wszystko przygotowane
- Tak- odparłam z dumą
- I to jest jadalne?- powątpiewał za co dostał ścierką po głowie
- Dobra, dobra, nie bij!- zaśmiał się po czym pocałował mnie w usta
- To mi się podoba- powiedziałam po pocałunku z lekkim uśmiechem
Po zjedzonym (P Y S Z N Y M!!!) posiłku powiedziałam:
- Zadzwonię do producenta. Trzeba mu powiedzieć.
Gdy skończyłam krótką rozmowę oznajmiłam:
- Dziś o 13 w jego biurze
- Okej- oparł mój ukochany (xD)
- Ta ja pójdę się ogarnąć a ty tu posprzątaj- powiedziałam ponaglając go ręką
- Ale...- Tu przerwał widząc mój wzrok "Masz jeszcze coś do dodania?"- Dobra...- westchnął
Po około pół godziny oboje byliśmy gotowi.
- Chyba musimy już wychodzić, jest w pół do pierwszej- odparł Joshuś
- Dobra, chodźmy- powiedziałam i wyszliśmy z domu.
Biuro było dość daleko, więc pojechaliśmy samochodem. Przyjechaliśmy w samą porę i wjechaliśmy winda w górę biurowca.
- To co chcecie mi powiedzieć?- spytał producent gdy ledwo przekroczyliśmy próg jego biura nie podnosząc wzroku z nad dokumentów.- Tylko mi tu z jakąś ciążą nie wyskoczcie- dodał nadaj patrząc w papiery i poprawiając okulary na nosie
Razem z Joshem spojrzeliśmy się na siebie znacząco i próbowaliśmy nie wybuchnąć śmiechem.
- No właśnie...- powiedział Josh drapiąc się po karku
- Pan jest jakąś wróżką czy coś?- zaśmiałam się
- Serio?- zapytał producent, a ja lekko przytaknęłam
- Boszeee... Dzieciaki...- westchnął łapiąc się za głowę- Dobra, jutro jest wywiad. Tam powiecie.
- O której i gdzie?- Zapytał Josh
- 14:00 w tym budynku, sala numer 32. Będzie główna obsada, czyli wy, Sam, Jena, Liam, Woody, Elizabeth, Willow, Donald i Julianne. Więc macie tego nie spieprzyć- odpowiedział producent znów z nosem w dokumentach
- Dobrze, do widzenia- powiedziałam i wyszliśmy z biura.
Około 15:00 znów byliśmy w domu. Josh zrobił obiad a ja w tym czasie leniuchowałam przed telewizorem. Wieczorem, po skończonym posiłku odpisywaliśmy wspólnie na listy od fanów (Było tego całkiem sporo). Przy niektórych tarzaliśmy się po podłodze ze śmiechu a przy innych płakaliśmy ze wzruszenia. Mamy wspaniałych fanów...
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Ogłoszenia Parafialneee: Po pierwsze: strasznie mi się ten rozdział nie podoba xD Po drugie: kolejny będzie 1 Września ponieważ wyjeżdżam :( Po trzecie: Zapraszam do komentowania!
Subskrybuj:
Posty (Atom)